Filozofia

Rozdział drugi

Mimo, że był jednym z dłuższych, luty i tak minął mi szybko. I niestety przyniósł lekki spadek formy. Na szczęście było też kilka jasnych momentów. Podsumowanie lutego z opóźnieniem, ale musi się pojawić.

Bez celu nie zajdziesz daleko

Bieganie to kwestia, która w lutym została przeze mnie nieco zaniedbana. Pokazują to przede wszystkim wyniki w Endomondo – w styczniu przebiegłam 80 km, w lutym tylko 25. To zaniedbanie nie było jednak spowodowane znudzeniem tematem. W minionym miesiącu chciałam bowiem rozpocząć poranne treningi. Na decyzję o zmianie pory biegania wpłynęło odkrycie, że bieganie po kostce czy asfalcie na dystansie dłuższym niż 2-3 kilometry źle wpływa na moje kolana. Chciałam więc biegać tylko w lesie. Udało się 2-3 razy w dni robocze. Nadrabiałam weekendami oraz fitnessem raz w tygodniu. I choć jest to progres w stosunku do stycznia, gdzie tylko biegałam, trudno uznać te sporadyczne wypady za sukces. Czeka mnie jeszcze sporo pracy w tej kwestii.

Miesiąc odkryć

Luty był bardzo bogaty w wydarzenia. Wybrałam się w nim bowiem i do teatru i do muzeum oraz na konwent. I w wiele innych miejsc. Oto kilka najciekawszych historii.

Truciciel

Wybór Och-Teatru był tylko trochę przypadkowy. Jeszcze w zeszłym roku widziałam ulotkę tego spektaklu i zastanawiałam się nad jego obejrzeniem. Temat jednak jakoś się rozmył. Przy okazji święta zakochanych udało się na niego dotrzeć. Bawiłam się bardzo dobrze. Choć od zawsze lubiłam czarne komedie, nie spodziewałam się, że będzie aż tak śmiesznie. Truciciel opowiada bowiem o małżeństwie z kilkoma problemami. Ona – kobieta w depresji, którą obchodzi jedynie ból istnienia – nie może się pozbierać i zacząć żyć normalnie. Myśli też o samobójstwie. On zamiast ją wspierać, zastanawia się jak pomóc jej odejść na zawsze, by móc w końcu rozpocząć życie u boku innej kobiety. Wynajmuje do pomocy tytułowego Truciciela (w tej roli wspaniały Cezary Żak). Kto kogo otruje i czy w ogóle? W tym spektaklu nie było łatwo znaleźć właściwą odpowiedź a poszukiwaniom towarzyszyły salwy śmiechu. Zdecydowanie warto zobaczyć.

Wieczór dla dorosłych

Kolejna wizyta w Koperniku przyniosła mi wiele radości. Tematem przewodnim tego wieczoru była miłość i wszystkie związane z nią wydarzenia. Ponownie tym, co najbardziej mi się podobało w całym wypadzie był udział w warsztatach laboratoryjnych, na których miedzy innymi tworzyliśmy pozłacaną biżuterię i zdobywaliśmy wiedzę na temat cząsteczek chemicznych rządzących emocjami związanymi z zakochaniem. Nie sposób było też ominąć Planetarium, w którym czekała kolejna niezwykła opowieść. Tym razem były to miłosne historie bogów, od których imion pochodziły nazwy prezentowanych konstelacji. Wieczór uzupełniłam wizytą w Majsterni, w której walczyłam z grawitacją próbując układać konstrukcje na główce gwoździa. Taki rodzaj rozrywki – nieco wymagającej intelektualnie, ale też dającej wiele satysfakcji – zdecydowanie lubię.

Gry, gry, gry. Cały czas gram

W lutym odbyła się ZjAva, czyli konwent gier, na którym zaliczyłam maraton grania i wydałam majątek. O grach, które udało mi się wtedy rozegrać wspominałam już w osobnym wpisie. Przede mną jeszcze recenzja zakupionych egzemplarzy, które nadal testuję. Udało mi się również spotkać ze znajomymi na wieczór z grami, które oni zakupili na konwencie. Efekty intensywnej gry w kilka nowych tytułów niebawem pojawią się na blogu. Brakuje mi jeszcze tylko dobrych zdjęć i chwili by to wszystko opisać.

Filmowa przygoda rozpoczęta odkryciem

Jak luty to i Oscary. O nich również był już osobny wpis, ale luty wcale nie od oglądania nominowanych filmów się zaczął. Otworzył go poniedziałek w Lunie z filmem Zupełnie Nowy Testament. Tak absurdalnej historii – bo tylko szaleniec mógł wpaść na pomysł by wykreować rzeczywistość, w której Bóg jest zwykłym zrzędliwym facetem kochającym uprzykrzać ludziom życie – dawno nie widziałam. Historii, która jednocześnie dostarczyła okazji do refleksji nad tym, co dałaby nam wiedza o tym ile dni nam na Ziemi pozostało. Specyficzny humor bardzo przypadł mi do gustu i uzupełnił widowisko. Śmiałam się niejednokrotnie. Absolutnie warto było poświęcić czas na ten film.

Spotkania ze znajomymi bardzo owocne

I to nie tylko dlatego, że udało mi się zrealizować pomysł by spróbować kolejnych owoców morza (padło na ośmiorniczki, które były pyszne:). Były też spotkania, na których odkrywałam nie tylko nowe smaki i miejsca warte ponownego odwiedzenia, ale też niesamowite historie. Dowiedzieć się co niektórzy stawiają sobie za cel i co ich w danym momencie na maksa kręci, to naprawdę fajna sprawa. Zwłaszcza, gdy te cele czy pasje są kompletnie odmienne od naszych. Dla takich rozmów o wszystkim, gdzie historie przeplatają się ze snuciem planów na szalone podróże i niecodzienne aktywności, warto znaleźć miejsce. Wymiana doświadczeń, salwy śmiechu i szybka podróż w czasie, gdy wspomina się troszkę mniej bogate w troski momenty z przeszłości – coś pięknego.

Co dalej?

W marcu znów jest intensywnie. Zgodnie z planem reorganizuję swój tydzień tak, aby biegać z rana. Pilnuję też jedzenia warzyw i unikam pieczywa oraz podjadania słodyczy. Dzieje się dużo również dlatego, że w bieżącym miesiącu postanowiłam wziąć na warsztat wszystkie odkładane a konieczne do zrealizowania tematy takie jak choćby PIT i związana z nim zmiana Urzędu Skarbowego albo czekająca mnie zmiana umowy z bankiem. Czeka mnie również zamknięcie kwestii sprzątania mieszkań oraz planowanie wizyt u lekarzy celem pełnego sprawdzenia stanu swojego zdrowia. Powoli planuję także mniejsze wyjazdy i duże zakupy sprzętu do wakacyjnych wojaży. W tym sezonie na pewno będę chciała wybrać się w góry. To już swego rodzaju tradycja choć tym razem zapowiada się, że może być nietypowo, bo w nowym towarzystwie. Do tego wszystkiego dołączą też drobne przyjemności. Nie mogę się doczekać, kiedy o tym wszystkim opowiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *