Muzyka w dobrym miejscu - Katowice Spodek
Filozofia

Muzyka i miejsca, czyli Poniedziałkowe Polecajki #8

Muzyka od zawsze była dla mnie ważna. Nim poszłam na studia, potrafiłam jej słuchać godzinami i — ku ubolewaniu rodziny — głośno. Odkrycie koncertów było więc kwestią czasu. Historię mojego pierwszego udziału w graniu na żywo, ulubioną knajpę z azjatyckim jedzeniem i nieoczywiste miejsce na spędzenie wolnego czasu, znajdziecie w kolejnej odsłonie Poniedziałkowych Polecajek.

W ostatnich tygodniach nastanie poniedziałku jest dla mnie zaskoczeniem. Tak też było i dziś. Miałam naprawdę intensywny czas i gdyby nie poczynione zawczasu notatki i szkice, po raz pierwszy tekst z poleceniami nie ukazałby się. Taka wizja się szczęśliwie nie ziściła, więc czym prędzej przejdę do najnowszego przeglądu.

Muzyka i miejsca idealne nie tylko na poniedziałek

Tradycyjnie już 5 propozycji płynących z serca i pozwalających przywołać pozytywne wspomnienia ląduje na blogu w poniedziałek. Muszę przyznać, że opublikowanie zestawienia w momencie, gdy najbliżej byłam złamania swojej rutyny, to całkiem przyjemne uczucie. Jest trochę z miejsca pokazania siły — a nad tym pochylałam się już we wpisie o balecie i filmie Czerwone Trzewiki — ale tym razem nie będę się tutaj dłużej zatrzymywać. Zaczynamy!

1. Plac Konstytucji w Warszawie — miejsce do myślenia

Ogromnie lubię ciepłe letnie wieczory i możliwość posiedzenia na kandelabrach. Towarzyszy mi wtedy co najmniej muzyka, a czasem i dobra książka czy zeszyt, w którym porządkuję myśli. Ten punkt Warszawy ma bardzo ciekawą historię, którą miałam okazję poznać, podczas oprowadzania z okazji otwarcia…biblioteki publicznej przy Marszałkowskiej 55/73.

Dzisiejszy wygląd placu Konstytucji to tak naprawdę efekt wielu kompromisów. Po wojnie chciano, by w podcieniach budynków MDM-u tętniło życie, ale na przeszkodzie stały interesy właścicieli kamienic przy pl. Zbawiciela. Budowy całego kompleksu więc nie ukończono, a zwieńczenie placu w postaci kandelabrów zaistniało, bo nie dało się tam postawić kościoła — już jest za wspomnianymi kamienicami — ani też innego monumentalnego budynku. Czekam wciąż jeszcze, aż zniknie stamtąd szpetny parking, ale i z nim coś mnie do tego akurat punktu na mapie przyciąga. Być może jest to miłe wspomnienie rozrywki z czasów dzieciństwa polegającej na liczeniu przejeżdżających samochodów.

2. Tylko dobra muzyka, czyli Nine Inch Nails — With Teeth

Ten album skradł moje serce zupełnym przypadkiem. Kolega z liceum nosił z uporem maniaka T-shirt tego zespołu i w końcu na swoją pierwszą mp3 pobrałam m.in. utwór Only. Tak zaczęła moja przygoda z industrialnym rockiem, której szczyt nastąpił już na studiach, kiedy po raz pierwszy pojechałam na koncert do innego miasta. Pamiętam go do dziś, bo wracałam ostatnim autobusem z Katowic i nie byłam kompletnie przygotowana na włączoną w nocy klimatyzację.

Niemniej show w Spodku było pierwszorzędne i usłyszałam na nim swoje ulubione kawałki. A że wcześniej kupiłam album w Empiku, długo jeszcze nie rozstawałam się z tymi piosenkami. Z nostalgią wspominam czasy bez Spotify. Nawet jednak bez fizycznego nośnika, słuchając Every Day Is Exactly The Same mam ciarki. Polecam sprawdzić — teksty są znakomite, a front man bandu wciąż zachwyca. Jeśli oglądaliście Challengers Luca Guadagnino, to zapewne wiecie, o czym mówię. A jeśli nie, to czym prędzej zapoznajcie się, chociaż z soundtrackiem (film też warto obejrzeć!).

3. Loving Hut

Zmieniamy klimat. Dobrze zjeść warto nie tylko w podróży, a czasem lokal, który nie zwala z nóg wystrojem, okazuje się doskonały. Wiedziałam, że wegańskie dania azjatyckie mogą być czymś zgoła odmiennym niż Pad Thai bez jajka, ale różnorodność, dopracowanie i wciąż jeszcze przyzwoita cena posiłków w Loving Hut nieustannie mnie zachwycają. Pierwszy raz trafiłam tam z polecenia Basi Stareckiej i skusiłam 7 Seas Treasure. Od tamtej pory co jakiś czas wracam i staram się zapoznać z całą kartą. Wspaniała przygoda, którą i Wam polecam.

4. Diuna

Gdy już się najem, mogę niemal wszystko. Cały poprzedni wpis polecajkowy poświęciłam książkom i czytaniu. Powrót do spędzania czasu przy lekturze rozpoczęłam właśnie od powieści Franka Herberta. Po obejrzeniu ostatniego filmu z uniwersum dowiedziałam się, że historia przedstawiona przez autora jest nieco inna. Postanowiłam więc wgryźć się w przygody bohaterów. Na ciepłe popołudnia w parku nie mogłam wymarzyć sobie lepszej lektury. To miła odmiana po czytaniu przydatnych, inspirujących i pomagających odkryć siebie, ale jednak wymagających, poradników czy książek popularnonaukowych. Warto poznać smak klasyki.

5. Podkast O Zmierzchu

Skoro już przywołałam temat samorozwoju, nie mogłabym w tym miejscu nie zatrzymać się na chwilę, by opowiedzieć o najciekawszym i najbardziej dającym do myślenia podkaście, jakiego kiedykolwiek słuchałam. Marta Niedźwiecka w swojej audycji nie porusza tematów lekkich i przyjemnych. Wręcz przeciwnie, niestraszny jej mrok i najmniej przyjazne zakamarki ludzkiej psychiki. Opowieści o meandrach naszych zachowań pełne są prosto wytłumaczonych teorii i zjawisk z zakresu psychologii, a okrasza je nietuzinkowy humor. Wierzcie mi lub nie, bywa to lepsze niż najwspanialsza nawet muzyka. Choć tę też dzięki Marcie odkrywałam, o czym pewnie kiedyś wspomnę ;)

Co drugą sobotę do moich uszu wpada dawka materiału, który potem pracuje i przynosi ciekawe owoce. Na tyle ciekawe, że od dłuższego czasu już wspieram działalność podkastową Marty i uczestniczę w webinarach. Polecam choć zerknąć. Jeśli miałabym wskazać odcinek, który wiele mi dał, to chyba wybrałabym ten o zoo. Choć tak naprawdę dużo dobrego fermentu w mojej głowie zasiał webinar o słowie NIE. Bardzo przydatny to element naszego słownika. Tu przewrotnie zakończę, mówiąc, że tej audycji zdecydowanie lepiej jest powiedzieć TAK. I nie tylko jej zapewne. Ja przynajmniej planuję być pozytywna, jeśli chodzi o przygotowanie kolejnego zestawienia Polecajek. Mam nadzieję, że kolejny poniedziałek mnie nie zaskoczy i spotkamy się ponownie.

Ten wpis ilustruje zdjęcie Spodka w Katowicach wykonane i dodane do serwisu Pexels przez użytkownika o nicku Mateusz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *