„Ja…”, „Moje…”, „Dla mnie…”, „Moim zdaniem…”. Zaryzykuję stwierdzenie, że – choć może niechętnie się do tego przyznamy – myśleć o sobie zdarza się nam bardzo często. Niby to dobrze, bo powinniśmy dbać o siebie. Jest w tym jednak pewne ryzyko.
Skupiamy się na sobie. Chcemy się rozwijać i iść ciągle do przodu. A przynajmniej większość z nas to deklaruje. Im dalej jednak w to brniemy, tym częściej się porównujemy.
Mierzymy innych swoją miarą
Ustalamy standardy, które staramy się spełniać. Jednocześnie obserwujemy czy inni też mieszczą się w naszej normie. Patrzenie na świat i ludzi przez pryzmat własnych doświadczeń i wyborów jest zarówno łatwe jak i niebezpieczne. Łatwe, bo czynisz to właściwie bezwiednie, nie zastanawiając się nad tym specjalnie. Niebezpieczne, bo czasem wiąże się z niezachwianą pewnością co do własnej nieomylności. Stawiamy wtedy siebie w roli sędziego, który określa co jest dobre a co złe. Szkoda tylko, że werdyktu zazwyczaj nie zostawiamy dla siebie.
Chcemy innym narzucić swoje zdanie
Znamy to uczucie kiedy rozmawiając z kimś orientujemy się, że sytuacja z którą nasz rozmówca się styka jest banalna. Bo my już coś takiego w życiu zaliczyliśmy. Też było ciężko. Może nawet niejedną noc spędziliśmy zastanawiając się co zrobić. Nie możemy więc powstrzymać się przed udzielaniem rad. Tej chęci towarzyszy przekonanie, że nasze rozwiązanie jest skuteczne i każdemu pomoże. Nie zastanawiamy się nad konsekwencjami. Nawet przez myśl nam nie przejdzie, że być może druga strona chce tylko być wysłuchana. Że cudowne remedium jest niezbyt mile widziane.
Nie przestajemy myśleć o sobie
Nawet wtedy, gdy wydaje nam się, że staramy się pomóc. Na poziomie deklaracji jesteśmy doskonałym przykładem troski i współczucia. W końcu zależy nam na tym, by naszemu przyjacielowi było lepiej. Ale czy aby na pewno? Czy nie jest to czasem próba udowodnienia bycia potrzebnym drugiemu człowiekowi. A może dzięki temu, że teraz poradzimy komuś jak uporać się z niewygodną sytuacją, coś w przyszłości w tej relacji również zyskamy? Jeżeli robimy coś dla tylko dlatego, że liczymy na wzajemność albo dlatego, że chcemy się poczuć lepiej, to powinniśmy się poważnie nad sobą zastanowić.
Myśląc o innych patrzmy na sytuację z ich perspektywy
Nie jest to proste, to pewne. Zdaję sobie sprawę z tego, że to może być nawet niedościgniony ideał.
Ale lepiej do niego dążyć niż być zwykłym bucem.