onigiri niezawodność ma
Filozofia Muzyka

Cenię niezawodność, albo Poniedziałkowe Polecajki #12

Cenię niezawodność. Aż za bardzo chyba, bo prędzej zrobię rzeczy niezbyt dobre dla siebie, niż wycofam się z danej komuś obietnicy. A że każde wyjście na miasto wiąże się z oczekiwaniami, to dziś będzie o poleceniach wokół obietnic dotrzymanych.

Niezawodność jest dla mnie ważna

Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której czegoś nie dowożę. Nim zacznę narzekać na to, jak reszta świata różnie interpretuje to słowo, powiem, że ogromnie doceniam, gdy ktoś działa zgodnie z deklaracjami. Gdy dostarcza jakość. Poprzeczka wisi wysoko, lecz są miejsca i ludzie, którzy są w stanie ja pokonać. W zasadzie tylko takie rzeczy uwzględniam w moim cyklu poleceń. Dziś kolejna piątka.

1. Cenię niezawodność Good Lood

W poprzednim wpisie mówiłam sporo o chłodzie w lecie i aż dziw, że nie wspomniałam o lodach. Może dlatego, że mam z nimi specyficzną relację. Otóż na przekór wszystkim jem lody zimą i smakują mi wtedy bardziej (tym razem małą literą piszę, bo już nie mówię o barze, który polecałam tydzień temu). Tak przynajmniej mi się wydaje. Choć istnieje cień szansy, że zimowe lodojedzenie wiązało się u mnie z bólem zębów po wizytach u ortodonty. Inna sprawa jest taka, że latem po lody ustawiają się kolejki. Ja ich nie lubię i nie rozumiem. Ale gdy już najdzie mnie ochota na lody, to wybieram się właśnie do Good Lood. Jako jedyni chyba zawsze mają coś wegańskiego, co nie jest sorbetem. Lubię mieć wybór czy jem zimne owoce w formie stałej, czy coś ciekawszego. Taka fanaberia.

2. Niigata

Nie zdradzałam się z tym jeszcze, ale uwielbiam nori. To dla niego zwykle zamawiałam sushi. Wyobraźcie sobie więc moja radość, gdy odkryłam onigiri, czyli japońskie kanapki ryżowe z tym właśnie „wykończeniem”. Niigata ma bardzo przyjemne propozycje wegańskie i wybrać ulubioną jest mi trudno. Ostatnio skusiłam się na bakłażana w pikantnym sosie i byłam zadowolona. Ryz jak zwykle delikatny i ugotowany w punkt, nori aromatyczne i lekko chrupkie. Ideał

3. Piknik w parku

Polubiłam ostatnio tę formę spędzania czasu ze znajomymi. Bierzecie kocyki przy ładnej pogodzie, siadacie w cieniu z czymś do picia i jedzenia i rozmawiacie. Prosto, a wystarcza. Czasem chciałoby się, aby ciepłe dni — ale nie za ciepłe na litość bogów — trwały wiecznie. Ktoś kiedyś wymyślił, że nie można mieć wszystkiego i ja bardzo bym chciała z tym ktosia pogadać, Co on sobie myślał?

4. Pole Mokotowskie w Warszawie

Miejsce, które przeszło w ostatnim roku metamorfozę i które pokochałam na nowo dzięki temu. Przyjemne ścieżki, czyste zbiorniki wodne z pomostami, dużo zieleni teraz jest tam wszystko, czego trzeba. I jestem w stanie znaleźć miejsce, gdzie nie przeszkadza mi ani hałas konkurencyjnych imprez, ani psy czy dzieci (tak lubię ciszę w miejscach publicznych). Wcześniej sporo też było i wiele godzin spędziłam, biegając w tym parku. Ot, nowy rozdział się pisze.

5. Linkin Park — Meteora

Nowy rozdział napisał mi się też w muzyce kilka lat temu. Pamiętam jak dziś ten dzień, kiedy świat obiegła wieść o samobójczej śmierci Chestera Bennigntona. Może komuś się wyda to dziwne, ale była to pierwsza osoba, której śmierć mnie zasmuciła. Jego głos, teksty, które śpiewa na tym krążku…Somewhere I Belong i Numb przez jakiś czas na zmianę brzmiały w moich uszach. Wciąż wracam do tych i do pozostałych wykonań, żałując, że kiedyś powiedziałam „nie idę na koncert, jeszcze przyjadą do Polski”. Ten moment nauczył mnie, że nic nie jest pewne i trzeba chwytać momenty, na których nam zależy. Nie zawsze mi się udaje, ale idę dalej. I tu dziś może się zatrzymam. Kolejne historie za tydzień.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *