Na kartach historii zapisać się trwale. Takie miałam marzenie w dzieciństwie. Chciałam wtedy wynaleźć lekarstwo na raka i zostać ikoną kina współczesnego. Być może też teatru. Dziś już zapisuję sobie także mniej spektakularne osiągnięcia. I to mi się bardzo dobrze sprawdza.
A wszystko dlatego, że nie ma lepszej chwili niż ta, w której osiągamy cel. Taki na myśl, o którym chciało nam się codziennie wyskakiwać z łóżka i w który wkładaliśmy wiele wysiłku. Dla mnie bez celów poczucie pustki bywa dojmujące. Pisałam już kiedyś, że nie wierzę w istnienie marzeń. Wierzę natomiast w cele i uważam, że warto jest mieć je zapisane w formie listy. A potem jeszcze bardziej warto zadać sobie jedno zajebiście ważne pytanie…
Na co czekasz?
„Czekam na śmierć, a czekając zajmuję się wieloma rzeczami”. Kiedy będąc w państwomiasto znalazłam kartkę z tym właśnie pytaniem w toalecie, tak właśnie pomyślałam. I choć brzmi to z lekka absurdalnie to coś w tym jest. Czekając z realizacją celu odkładamy go być może nawet na nigdy. I choć „carpe diem” nie jest idealnym mottem życiowym – o czym bardzo trafnie opowiadała jakiś czas temu Riennahera – to dla mnie ma w sobie jakąś zachętę do działania. Bo przecież jak tego dnia nie uchwycisz to on minie i będziesz ten właśnie jeden dzień bliżej śmierci. Brzmi to co najmniej creepy, ale taka jest rzeczywistość. Pewnego dnia już zaśniemy i się nie obudzimy. Może więc warto to, co sobie zaplanowałeś zrobić teraz? Może to właśnie jest to chwytanie, które tak trudno nam zdefiniować? Niemniej sedno tego powiedzenia zawiera się chyba w innym słowie. A jest nim uważność.
Teraźniejszość a uwaga
„Teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu”. Maksyma Króla Juliana jest w moim odczuciu nie tylko swego rodzaju metaforą dzisiejszego życia, ale też ma w sobie wiele sensu w kontekście podejmowania niektórych decyzji. Mimo, że dyscyplina i wypracowane nawyki są ważną składową w osiąganiu sukcesu, zdarzają się sytuacje, gdy to nie one są kluczowe. Pojawiają się czasem okazje, z których już nigdy więcej nie skorzystamy, lub zaczynamy nagle mieć wrażenie, że nasze działanie jest automatyczne, nudne i monotonne. To wtedy nagle chcemy być spontaniczni. Szukamy czegoś, co możemy zmienić. Tymczasem może być tak, że to nie zmiana sama w sobie jest konieczna a jedynie zmiana punktu widzenia. Może wystarczy wyłączyć się i skupić całą swoją uwagę na tym, co dzieje się w chwili obecnej? Na tym jednym momencie, który trwa. Bez rozpraszania się myślami o jutrze i wczoraj. Nierozproszona uwaga nie tylko bywa trudna do osiągnięcia, ale czasami jest również bolesna. Bo co gdy okaże się, że w danym momencie wypełnia nas pustka? Czeka nas wtedy jedynie jej celebracja. Obyśmy nie przegapili pojawiającej się wraz z nią wiedzy.
Zapiszesz się?
Nieważne gdzie i kiedy oraz z kim. Możesz zapisać się na kurs albo w pamięci znajomych jako dusza towarzystwa. Ważne byś działał i nie czekał na mityczne jutro. Zacznij dziś.