Wielu twórców mierzyło się już z adaptacją prozy na historie opowiadane za pomocą ruchomych obrazków. Jedni odnaleźli się w tym bardzo dobrze i dostaliśmy tak wspaniałe filmy jak Ojciec chrzestny czy Lśnienie. Niektórzy niestety się potknęli np. David Lynch przy ekranizowaniu Diuny czy Luca Guadagnino biorący na warsztat książkę autorstwa Williama S. Burroughsa Queer. Przeniesienia literatury na język filmu podjął się również Dylan Southern. Czas kruka — dzieło opartego o powieść poetycką Maxa Portera Grief is the Thing with Feather — polską premierę będzie miał już 28 lisopada.
Główną rolę w swoim fabularnym debiucie brytyjski reżyser powierzył Benedictowi Cumberbatchowi. Aktor ten ma na swoim koncie wiele świetnych występów. W tym roku był choćby postrzelonym wujkiem Nubarem w Fenickim układzie Wesa Andersona. Wcześniej zagrał jeszcze ukrytego za fasadą maczo wrażliwego kowboja w Psich pazurach Jane Campion, charyzmatycznego magusa w universum Marvela czy uwielbianego przez fanów kryminalnych zagadek detektywa Sherlocka Holmesa. Bogate portfolio postaci poszerzyło mu się o osobę ojca w żałobie w Czasie kruka. Najnowszy film Dylana Southerna opowiada o rysowniku, który z dnia na dzień traci żonę, matkę jego dwóch synów. Ojciec (Cumberbatch) – wymownie pozbawiony imienia — podobnie do wielu artystów, próbuje ukoić swój ból, uciekając w pracę. Rodzinna tragedia zakłóciła przygotowywanie komiksu o Kruku (któremu głosu użycza David Thewlis). Nietrudno zatem domyślić się, że wkrótce mroczny ptaszor zacznie kolonizować także przestrzenie poza kartami powieści graficznej.
Czas kruka mówi o żałobie
Śmierć, zniszczenie i zły omen, ale też obrońca, posłaniec czy zwiastun przemiany — symbolika kruka w kulturach i mitologiach jest rozległa. Reżyser dokumentu o zespole LCD Soundsystem w tej historii stawia na jasną stronę mocy i powierza zwierzęciu rolę przewodnika pogrążonego w smutku protagonisty. Kruk stara się przeprowadzić bohatera przez wszystkie pięć etapów przeżywania straty. Próba ta nie do końca mu się udaje. Postać grana przez Cumberbatcha raz wydaje się zobojętniała — jak gdyby już dotarła do stadium czwartego, czyli depresji — by za moment zachować się jak w początkowej fazie, gdzie dochodzi do wyparcia tragicznego zdarzenia. Gniew zbyt mocno przeplata się tu ze smutkiem, trochę jak życie codzienne, które z dyskusjami między Ojcem a Krukiem blenduje się na tyle mocno, że pojawia się wątpliwość, czy widz nadal świadkuje eskapizmowi, czy może jednak przygląda się rozwijającej swoje — nomem omen — skrzydła chorobie.
Pod względem gatunkowym Czas kruka to dramat z elementami horroru. Twórcy dwoją się więc i troją, by zbudować napięcie. Wprawne oko kinomana wypatrzy cytaty z Piątku 13-stego, Pozwól mi wejść, Drakuli czy Babadoka. Niestety wychwyci także klisze. Matka zniknęła z rodzinnej układanki? W domu natychmiast zaczyna panować chaos, bo żaden ojciec nie ma szans poradzić sobie z jego prowadzeniem. Nieważne też, że właśnie odeszła bliska osoba. Dorosły musi zagrać z dziećmi w grę pt. „Nic się nie stało” i zepchnąć niewygodne emocje na krańce świadomości. Te drobiazgi będą wytrącać z historii co bardziej wymagającego odbiorcę.
Co w czasie kruka się udało?
Dobrze dobrana muzyka, gdy zestawi się ją z nadmiernie ekspozycyjnymi, skrupulatnie streszczającymi stany emocjonalne bohatera wypowiedziami Kruka, również utraci swoją moc wprowadzania atmosfery lęku. Niektórzy powiedzą, że dialogowe przestery są celowe i mają za zadanie buforować napięcie oraz nadawać opowieści baśniowego charakteru. Znajdą się też tacy, którzy, zachwyceni teatralną grą aktorską Cumberbatcha, stwierdzą, że stworzył on znakomity portret człowieka w rozpadzie. Na drugim biegunie będą osoby, które w Czasie kruka zobaczą kolejną traumę ubraną w szaty horroru, a rozmówki artysty z wytworem jego wyobraźni skwitują spazmatycznym śmiechem.
Paradoksalnie obserwowana wśród polskiej publiki polaryzacja w odbiorze obrazu Dylana Southerna nie musi zostać uznana za porażkę. Reżyser bowiem ma szansę na dłużej zapisać się zarówno w pamięci entuzjastów dzieła, jak i jego zagorzałych krytyków. Choć zdecydowanie bliżej mi do tych drugich — bo seans chciałam zakończyć tak szybko, jak mocno protagonista pragnął przywrócić żonę do życia — to kibicuję brytyjskiemu twórcy. Czas kruka to próba stworzenia filmu na podstawie trudnego formalnie utworu literackiego i jest ona w moich oczach aktem odwagi. Śmiałość natomiast cechą, której nie powinno zabraknąć żadnemu artyście.
Opisywałam już inne filmy o trudnych emocjach m.in. La cocina czy Dziewczyna z igłą. Zachęcam do lektury.