Mapy marzeń i celów
Mapy marzeń i celów to narzędzie skutecznej realizacji celów, które odkryłam już jakiś czas temu podczas lektury wpisu na blogu Pani Swojego Czasu. Zdecydowanie warto się z nim zapoznać i samodzielnie ocenić jak działa.
Mapy marzeń i celów to narzędzie skutecznej realizacji celów, które odkryłam już jakiś czas temu podczas lektury wpisu na blogu Pani Swojego Czasu. Zdecydowanie warto się z nim zapoznać i samodzielnie ocenić jak działa.
„O niczym nie marzę. Wydaje mi się, że wszystko co mi niezbędne do życia mam lub będę mieć.” – pisała Riennahera w jednym ze swoich postów. Trudno mi się z tym nie zgodzić, bo bardzo mocno stąpam po ziemi. Co wcale nie oznacza, że się ograniczam.
W tym roku po długiej przerwie powróciłam na konwent i jednocześnie do Wrocławia, gdzie się odbywał.
Zaczyna się niewinnie. Ot postanawiasz coś w swojej codzienności zmienić, powiedzmy że chcesz codziennie rano ćwiczyć przez kwadrans. I przez kilka pierwszych dni Ci się nawet udaje. Nadchodzi jednak taki poranek, gdy zaspany zrywasz się z łóżka za późno by odbyć rytuał. Kolejnego dnia jest jeszcze gorzej. Zaczynasz walczyć o to, co sobie obiecałeś.
7 lat. Tak długo się zbierałam by tam dotrzeć. W tym roku w końcu pojechałam na Woodstock.
Więcej niż 25 lat? Niemożliwe! Jeszcze kilka lat temu nie byłam w stanie wyobrazić sobie siebie w tym wieku. Ta ćwiartka to była taka granica, cienka linia po przekroczeniu której skończy się wszystko. No cóż, nie skończyło się. Co więcej z każdym dniem przybywa doświadczenia.
Mniej. Zawsze pytać, kwestionować posiadanie. Posłuchajcie historii jednej książki.
Niemal dwa miesiące minęły odkąd spełniłam jedno ze swoich konsumpcyjnych marzeń związanych z czytelnictwem i zakupiłam Kindle’a. Czy jestem zadowolona? Zdecydowanie tak.
O bumerangach – aplikacjach wszelakich noszących tę nazwę – rozmawiałam wczoraj. Dziś sposób działania tej broni sprawdza się idealnie jako opis działania jednego wkurzającego mechanizmu. Za każdym razem gdy już myślę, że temat opanowałam powraca w najmniej spodziewanym momencie. Cholerna nieśmiałość.
Tegoroczna edycja Festiwalu była pierwszą, w której brałam udział. Choć opinie o organizacji i zmiany lineupu pozwalały wątpić czy była to dobra decyzja, to ostatecznie było dobrze. Nawet bardzo.
Witaj na moim blogu! Piszę tu o swoim podejściu do życia i organizacji czasu oraz o sporcie i szeroko pojętej kulturze. W myśl zasady, że w życiu nie może być nudno!